Oto jeden ze „sprawdzonych” sposobów, w jakie administracja Trumpa może już teraz podnieść płace klasy średniej

Aktualności finansowe

Pozytywne wieści z rynku pracy to informacja, że ​​amerykańscy pracodawcy utworzyli w październiku solidne 250,000 2009 miejsc pracy, a co ważne, płace rosły w najszybszym tempie od XNUMX roku. To zachęcające i być może znak, że amerykańscy pracownicy w końcu będą mogli cieszyć się od dawna oczekiwaną podwyżką swoich wynagrodzeń.

Jeżeli chcemy nadrobić dziesięciolecia stagnacji płac, potrzebne są jednak bardziej aktywne kroki.

Sprawdzonym rozwiązaniem jest podniesienie wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych.

Mimo że naród osiągnął stopę bezrobocia nienotowaną od prawie pięćdziesięciu lat, a pracownicy byli bardziej produktywni niż kiedykolwiek w historii naszego narodu, typowy pracownik zabiera teraz do domu mniej pieniędzy niż przed objęciem urzędu przez Donalda Trumpa. Zyski przedsiębiorstw gwałtownie rosną z powodu obniżek podatków, a jednak zdumiewającego 40 procent Amerykanów nie stać na nieoczekiwany wydatek w wysokości 400 dolarów.

Przyczyna problemu stagnacji płac w Ameryce jest jasna: decydenci nie przyjęli sprawdzonych środków w celu podniesienia wynagrodzeń. Dlatego było to tak istotne, że Amazon połączył swoją niedawną decyzję o podwyżce wynagrodzeń swoich pracowników ze zobowiązaniem do wsparcia podwyżki federalnej płacy minimalnej, która nie wzrosła od ponad dziewięciu lat.

Na poziomie stanowym i lokalnym istnieją powody do optymizmu, jeśli chodzi o płace pracowników. 6 listopada wyborcy w stanach takich jak Arkansas i Missouri oraz w miastach takich jak Anaheim rozważą inicjatywy w zakresie głosowania mające na celu podniesienie lokalnych płac minimalnych. Jest to istotna korekta kursu, odchodząca od polityki skapywania, która nie przyczyniła się do rozłożenia zysków przedsiębiorstw na przeciętnego Amerykanina.

Jednak samo podniesienie płacy minimalnej nie wystarczy. Jeśli chcemy przywrócić gospodarkę, która będzie dobra dla wszystkich, a nie tylko dla kilku najbogatszych, należy zrobić więcej. Jednym ze sposobów na ponowne umieszczenie klasy średniej w centrum gospodarki jest płacenie za nadgodziny.

Zazwyczaj pracownik, który pracuje więcej niż 40 godzin tygodniowo, ma prawo do półtoragodzinnego wynagrodzenia za dodatkowe godziny. Problem w tym, że większości menedżerów nie przysługuje wynagrodzenie za nadgodziny. Zatem pracownikowi o niższym wynagrodzeniu można powierzyć pewne obowiązki kierownicze – na przykład otwieranie sklepu rano – i zmusić go do pracy 60 lub 70 godzin tygodniowo bez wynagrodzenia za nadgodziny. Nawet gdyby resztę dnia spędziła na wykonywaniu obowiązków fizycznych, takich jak układanie towarów na półkach czy obsługa kasy, jej quasi-kierowniczy status pozbawiłby ją prawa do wynagrodzenia za nadgodziny.

Obecnie pracownicy zarabiający ponad 23,660 40 dolarów rocznie mogą pracować ponad 2016 godzin tygodniowo, nie otrzymując rekompensaty za nadgodziny. Dlatego w 23,660 roku administracja Obamy podjęła decyzję o podwojeniu progu wynagrodzenia z 47,476 4 dolarów do XNUMX XNUMX dolarów, poniżej którego wszyscy pracownicy muszą otrzymywać wynagrodzenie za nadgodziny. Podniesienie tego progu sprawiło, że o XNUMX miliony więcej pracowników kwalifikowało się do wynagrodzenia za nadgodziny. Nic dziwnego, że tę politykę nazwano „podwyżką płacy minimalnej dla klasy średniej”.

Przy typowym pracowniku najemnym pracującym 49 godzin tygodniowo taka zmiana polityki zapewniłaby znaczny wzrost wynagrodzeń. Oczywiście niektórzy pracodawcy mogli zdecydować się na zatrudnienie dodatkowych pracowników zamiast płacić obecnym pracownikom za nadgodziny. To dobrze, bo stwarza możliwości pracy dla większej liczby osób. A pracownica, która pracuje od 60 godzin tygodniowo do zaledwie 40, ma teraz więcej czasu na oglądanie meczu dziecka, rozwijanie ulubionego hobby lub pomaganie społeczności.

Była to rozsądna i od dawna oczekiwana zmiana polityki. Jednak wkrótce po objęciu urzędu Donald Trump wycofał się z wprowadzonej przez Obamę zasady dotyczącej nadgodzin, mimo że w swoim przemówieniu inauguracyjnym obiecał zająć się trudną sytuacją „rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji w całym kraju”. Skutkiem tego odwrócenia były dłuższe godziny pracy pracowników i utrata zarobków szacowana na 1.2 miliarda dolarów.

Obecnie jedynie 7 procent pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy w USA jest objętych ochroną przed nadgodzinami, co stanowi znaczny spadek w porównaniu z 62 procentami objętymi ochroną w latach 1970. Podczas gdy administracja Trumpa ociąga się z zaproponowaniem nowego federalnego standardu dotyczącego pracy w nadgodzinach, stany i firmy wkroczyły, aby wypełnić tę lukę.

W Pensylwanii gubernator Tom Wolf wykorzystuje swoją władzę ustawodawczą, aby przyjąć próg wynagrodzenia za nadgodziny Obamy i podnieść płace prawie pół miliona pracowników w swoim stanie. Jest to następstwem podobnego procesu regulacyjnego, który ma miejsce w stanie Waszyngton, a także podwyżek wynagrodzeń za nadgodziny wprowadzonych już w Kalifornii i Nowym Jorku.

Dogrywki stały się poważnym problemem w wyścigu na gubernatora Ohio, ponieważ Demokrata Rich Cordray zaatakował swojego republikańskiego przeciwnika, prokuratora generalnego Mike’a DeWine’a, za złożenie pozwu przeciwko przepisom Obamy dotyczącym nadgodzin, na których skorzystałoby ponad 327,000 XNUMX mieszkańców Ohio. Pomimo wycofania rozporządzenia Obamy firmy takie jak Walmart i White Castle poszły dalej i wprowadziły wyższy próg nadgodzin.

Nigdy nie było lepszego momentu na zapewnienie podwyżek amerykańskiej klasie średniej. W końcu jaki pożytek z dynamicznie rozwijającej się gospodarki, jeśli pracownicy utknęli w pracy do późnych godzin wieczornych lub w weekendy? A jakie społeczeństwo wymaga, aby większość ludzi pracowała ponad 40 godzin tygodniowo bez dodatkowego wynagrodzenia?

Od prawie 100 lat istnieje ponadpartyjne porozumienie w sprawie znaczenia wynagrodzenia za nadgodziny. W obliczu niepowodzenia administracji Trumpa zachęcające jest to, że inni podejmują działania na rzecz ożywienia amerykańskiej klasy średniej.

Chris Lu był zastępcą sekretarza pracy w administracji Obamy, a obecnie jest starszym pracownikiem na Uniwersytecie Wirginii Miller Center. Można go śledzić na Twitterze pod adresem
@ChrisLu44
.

Aby uzyskać więcej informacji od współpracowników CNBC, wykonaj następujące czynności

@ CNBCopinion

na Twitterze.

ZEGAREK:Gospodarka Trumpa: oto, gdzie zdobywa kredyt i co może pójść nie tak