Gorman nie może się doczekać, kiedy będzie mniej kapitału

Wiadomości i opinia na temat finansów

Dyrektor generalny Morgan Stanley, James Gorman, rozpoczął w czwartek rozmowę o wynikach finansowych za trzeci kwartał po wstrzymaniu muzyki, która gwałtownie zmieniła się z funku na orkiestrę, i po, jak to określił, dobrych wynikach, brzmiał optymistycznie.

Dział zarządzania majątkiem firmy był teraz potężny, z aktywami o wartości 2.6 biliona dolarów i rocznymi przychodami w wysokości około 17 miliardów dolarów. Tam marże osiągnęły historyczne maksima. Nadal jednak widział kilka możliwości wzrostu, w szczególności w przejęciu około 4 bilionów dolarów aktywów „utrzymywanych”, czyli tych, które obecni klienci Morgan Stanley trzymają u konkurentów.

James Gorman

Szczególnie pocieszył go rozwój w Azji i zauważył również, że teraz, gdy działalność firmy została ustabilizowana, „każdy dodatkowy dolar przychodów ma wyższą marżę niż istniejąca działalność”.

Instytucjonalna grupa papierów wartościowych (ISG), zajmująca się bankowością inwestycyjną i rynkami kapitałowymi Morgana Stanleya, okazała się, jego zdaniem, odpornym połączeniem w obliczu trudnego otoczenia handlowego.

Po raz piąty w ciągu ostatnich siedmiu kwartałów zaobserwował przychody w wysokości 5 miliardów dolarów. Siła franczyzy klientów firmy była widoczna w bankowości inwestycyjnej, FICC i akcjach, a bank był beneficjentem dalszej konsolidacji udziałów klientów.

Gorman stwierdził, że „w sumie była to ogromna zaleta”.

Być może będzie to konieczne, aby zadowolić inwestorów i analityków. W porównaniu do III kwartału 2018 roku przychody wzrosły ogółem oraz w grupie instytucjonalnych papierów wartościowych, a także na rynkach kapitału dłużnego, doradztwie i FICC. Jednak zysk przed opodatkowaniem spadł zarówno na poziomie grupy, jak i (gwałtownie) w ISG, podczas gdy przychody spadły na rynkach kapitałowych oraz sprzedaży i obrocie akcjami.

Na podstawie samego porównania rok do roku firma plasowała się prawdopodobnie w środku stawki wśród pięciu franczyzowych dużych banków inwestycyjnych, które raportowały w tym tygodniu (patrz wykres poniżej). Jednak sytuacja jest gorsza w ujęciu rok do roku, w ujęciu ciągłym przez 12 miesięcy, kiedy firma spada w wielu kategoriach, często o więcej niż porównywalne firmy.

To powiedziawszy, jeśli chodzi o przychody CIB i zyski przed opodatkowaniem, żadna z dużych amerykańskich firm nie odnotowała wzrostów w ujęciu ciągłym w ciągu 12 miesięcy: Citi, osiągający najlepsze wyniki, utrzymuje się jedynie na stałym poziomie.

Morgan Stanley był jedną z firm, w której koszty wzrosły, a Gorman rzucił się na przynętę w tradycyjnej formie, gdy Mike Mayo z Wells Fargo zapytał go, czy jest pewien, że będzie w stanie rosnąć przychody szybciej niż wydatki.

„Właśnie za to nam płacą” – powiedział. „Jeśli będziemy mieli biznes, w którym w dłuższej perspektywie koszty rosną szybciej niż przychody, nie będziemy mieli bardzo dobrego biznesu”.

Jednak zdaniem Morgana Stanleya istniały konkretne przyczyny wzrostu wydatków w tym kwartale. Zrealizowano wydatki na sprawy sądowe datowane na 10 lat wstecz, kontynuowano wydatki na technologię i inne elementy, takie jak integracja nabytego na początku tego roku dostawcy oprogramowania do raportowania finansowego i zgodności z przepisami, firmy Solium, z zarządzaniem majątkiem.

„Ale szczerze mówiąc, nie martwiłem się tym i na pewno nie martwię się o przyszły rok” – dodał.

Perspektywy kapitałowe

W Morgan Stanley częstym zjawiskiem w przypadku wezwań do zarobków było to, że ktoś musi szturchać Gormana kijem w sprawie wymogów kapitałowych i tym razem zadanie to przypadło Gerardowi Cassidy’emu z RBC. Chciał wiedzieć, kiedy firma spodziewa się, że jej wiążące ograniczenie przesunie się ze wskaźnika dźwigni na CET1, co jest kwestią szczególnie interesującą Morgan Stanley, biorąc pod uwagę, że jej CET1 wynoszący ponad 16% stawia ją o około 250 punktów bazowych przed konkurentami.

„Prosisz mnie, żebym wszedł tutaj do lwiej jamy!” powiedział Gorman. To dół, który dobrze zna, ale był w hojnym nastroju. Uważał, że Fed postąpił bardzo konstruktywnie, wycofując się i przyglądając się ramom. Dla banków niezwykle ważne było dokapitalizowanie i zwiększenie swojej płynności, więc jego zdaniem wyniki innych banków z tego tygodnia pokazały, jak odzwierciedla to obecnie kondycja amerykańskiego systemu bankowego.

Gorman przez długi czas argumentował, że prosty wskaźnik dźwigni jest wątpliwym sposobem ograniczania banków, ponieważ nie pozwala na ujęcie wewnętrznej jakości konkretnego składnika aktywów w bilansie, traktując dźwignię finansową zastosowaną do niepłynnych aktywów w taki sam sposób jak do skarbowych papierów wartościowych . 

„Trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym kapitał pozostanie na niezmienionym poziomie lub wzrośnie, dlatego istnieje tylko jedna alternatywa”.
-Jamesa Gormana

Oznaczało to, że Morgan Stanley stanął przed ciągłym wyzwaniem dotyczącym wielkości kapitału własnego, jaki musiał posiadać. Jednak stopniowa zmiana na ograniczenie oparte na CET1, zasygnalizowana przez Fed jako prawdopodobny wynik obecnej transformacji regulacyjnej, była rozsądna i dałaby inwestorom i agencjom ratingowym lepsze wyczucie, gdzie naprawdę leży ryzyko. I byłoby to z korzyścią dla firmy – dodał.

Nie chciał powrotu do aż 60-krotnego poziomu dźwigni sprzed kryzysu, ale dla gospodarki istotne było również zapewnienie, aby banki nie uległy nadmiernej kapitalizacji.

Nie był pewien, kiedy nastąpi zmiana, ale widział, że będą to miesiące, a nie lata. Mógł być jednak pewien wpływu, jaki wywarło to na Morgana Stanleya. „Trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym kapitał pozostanie na niezmienionym poziomie lub wzrośnie, dlatego istnieje tylko jedna alternatywa” – dodał.

Biorąc pod uwagę zmiany, które już nastąpiły, wydawał się przekonany, że Fed będzie otwarty na takie obawy. W końcu, zauważył, nastąpił postęp, czy to w zmianach zasad uznawania banków za systemowo ważne, poprawkach w jakościowej części testów warunków skrajnych banków w USA oraz otwartości Fed na ponowne przemyślenie swojego podejścia do sposobu uwzględniania wykupów własnych i dywidend, biorąc pod uwagę modelowanie kapitału w scenariuszach skrajnych.

Możliwości IB

Dyrektor finansowy Jonathan Pruzan powiedział, że firma pragnie zwiększyć udziały w swojej grupie instytucjonalnych papierów wartościowych, a w szczególności widzi ku temu okazję w Azji. Ocenił, że w ciągu ostatnich kilku lat firma zyskała około trzech lub czterech punktów udziału w rynku całej franczyzy ISG.

Pruzan powiedział, że oddział miał dobry wrzesień, a przychody w tym kwartale wynoszące 5 miliardów dolarów były najwyższymi trzecim kwartałem od 10 lat. Dłużne rynki kapitałowe odnotowały rekordowe przychody, rozłożone na poziomie inwestycyjnym i wysokiej rentowności, ponieważ dobre warunki stóp procentowych dla emitentów odblokowały letnie zaległości. To z nadwyżką zrównoważyło słabsze wyniki na rynkach kapitałowych.

Wzrosły wolumeny sfinalizowanych fuzji i przejęć w przypadku szeregu dużych transakcji strategicznych, a liczba rurociągów pozostała na dobrym poziomie.

Gorman stwierdził, że zaległości są duże, a wyniki doradców dobre. Spadek niektórych wolumenów na rynkach kapitałowych lekko osłabił Morgan Stanley, ale firma wywarła znaczący wpływ na rynki kapitału dłużnego, co przyniosło efekty. Jego udział na poziomie ok. 14% w kwartale był najlepszy od wielu lat.

Działalność FICC Morgana Stanleya, która wzrosła o 21%, jest obecnie szacowana na kwartalną stopę zwrotu wynoszącą 1 miliard dolarów, a wynik w tym kwartale wynoszący 1.4 miliarda dolarów oznacza, że ​​bank zaksięgował już 4.2 miliarda dolarów w pierwszych trzech kwartałach.

Pruzan stwierdził, że produkty kredytowe i sekurytyzowane mają się dobrze, a dynamika bilansu jest lepsza niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Trudne otoczenie, zwłaszcza w pierwszej połowie kwartału, miało wpływ na makroekonomię, ale sytuacja na rynku strukturalnym i towary rosły.

Przychody z akcji spadły o 1%, ale Pruzan stwierdził, że połączenie skali i technologii opłaciło się, a także fakt, że niektórzy konkurenci wycofują się z biznesu. Pomocny był także fakt, że usługi najwyższej jakości stanowiły największą część franczyzy, „centrum maszyny”.

Gorman podkreślił jednak, że choć firma spodziewała się utrzymać pozycję lidera na rynku akcji, to nie patrzył na możliwości biznesowe wyłącznie pod kątem udziału w rynku, ale zysku.

I był optymistycznie nastawiony, jeśli chodzi o szerszą perspektywę. Chociaż dyrektorzy generalni byli zaniepokojeni kierunkiem rozmów handlowych na skalę światową, zauważył, że finansowanie pozostaje tanie, a ludzie są pewni zwłaszcza gospodarki amerykańskiej i tego, że transakcje są realizowane.

„Pomimo wszystkich tych negatywnych opinii, rzeczywistość jest taka, że ​​gospodarka USA jest w dobrej kondycji, a bilanse konsumentów są w dobrej kondycji” – stwierdził. „Ludzie nadal wydają”.