Profesjonalni handlowcy walczą o ochronę na rynku „szybkości warp”, pobudzając czterokrotny wzrost kosztów zabezpieczenia S&P 500

Aktualności finansowe

Trader przechodzi obok nowojorskiej giełdy papierów wartościowych (NYSE) pierwszego dnia, w którym inwestorzy mogą wrócić na historyczne piętro giełdy, 26 maja 2020 r. w Nowym Jorku.

Spencer Platt | Getty Images

Handlowcy zaskoczeni niespotykaną dotąd na rynku piłą biczową, starają się kupić zabezpieczenie przed bardziej niebezpieczną jazdą na sankach.

Jest dopiero czerwiec, a inwestorzy doświadczyli już najszybszej bessy w historii, po której nastąpił największy w historii 50-dniowy wzrost. W miarę nasilania się obaw przed drastycznym cofnięciem, zabezpieczenie przed większymi stratami na S&P 500 stało się czterokrotnie droższe niż przed pojawieniem się wirusa.

Cena trzymiesięcznych 500% opcji sprzedaży out-of-the-money na S&P 5, stanowiących standardową ochronę portfela, wzrosła z 1.3% ceny spot S&P 500 w grudniu do 2.9% w zeszłym tygodniu i nieco poniżej 5% w czwartek – twierdzi Stacey Gilbert, menedżer portfela w zespole instrumentów pochodnych Glenmede Investment. 

„Ile kosztuje ubezpieczenie od huraganu na kawałku ziemi, na którym nigdy nie nawiedził huragan – niezbyt drogie. Ale jest drożej, bo właśnie przeszedł huragan” – powiedział Gilbert. „Mówi ci, o ile rynek ponownie wycenił ryzyko”.

Czwartkowe szybkie odwrócenie tendencji przypomniało, jak szybko sytuacja może ponownie pójść na południe. Po niemal 50% odbiciu od marcowego dołka, tylko w czwartek S&P 500 spadł o prawie 6%, przeżywając najgorszy dzień od marca. Wskaźnik strachu na Wall Street – indeks zmienności Cboe – podskoczył w czwartek o prawie 50%, zamykając się na poziomie 40.79, co oznacza, że ​​po raz pierwszy od 40 maja wskaźnik przekroczył próg 4. 

„Spodziewałem się wycofania w przedziale od 5% do 10%, ale szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że nastąpi to w ciągu jednego dnia”, powiedział Randy Frederick, wiceprezes ds. handlu i instrumentów pochodnych w Charles Schwab. „Myślę, że rynek miał powody, aby odbić się od tych minimów, ale nie aż tak bardzo”.

Czwartkowe straty nastąpiły po tym, jak pojawiły się oznaki drugiej fali wirusa. Dane zebrane przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa pokazały, że w miarę kontynuacji procesu ponownego otwarcia liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem wzrosła w stanach takich jak Arizona, Karolina Południowa i Teksas.

„Wystarczyło trochę presji sprzedaży” – powiedział Gilbert. „Kiedy już doświadczyłeś sytuacji, w której rynek sprzedał 35% w ciągu 16 dni handlowych… wszyscy będziemy nieco bardziej nieśmiali, gdy zaczniemy dostrzegać słabość. To jest rynek prędkości warp, w dół i w górę. Mogą istnieć uzasadnione obawy, że zostaniesz złapany po niewłaściwej stronie”.

Rynki zmienności wysyłały złowieszczy sygnał. Przed czwartkową wyprzedażą krzywa kontraktów terminowych VIX pokazała gwałtowny wzrost lipcowego kontraktu, co stanowiło sygnał, że inwestorzy przygotowują się na ogromne wahania cen w najbliższej przyszłości. Kontrakty terminowe VIX są powiązane z indeksem zmienności Cboe, który śledzi 30-dniową implikowaną zmienność kontraktów terminowych na S&P 500 poprzez ceny opcji.

„Lipcowy okres zbiega się z okresem, w którym inwestorzy nie są do końca pewni, jak ponowne otwarcie Stanów Zjednoczonych wpłynie na rynek” – powiedział Gilbert. 

Według Gilberta niepokój widać także w przypadku opcji na koniec roku na S&P 500, które obecnie wyceniają prawdopodobieństwo, że benchmark akcyjny zakończy rok 15 z marcowymi minimami na poziomie 20–2020%.

Analitycy z Wall Street są ogólnie ostrożni co do tego, jak bardzo rynek może wzrosnąć w pozostałej części tego roku. Konsensusowy cel na koniec roku dla S&P 500 wynosi w piątek 2,978, nieco mniej niż czwartkowe zamknięcie na poziomie 3002.10, jak wynika z badania CNBC Market Strategist Survey, które podsumowuje prognozy 16 czołowych strategów. 

Subskrybuj CNBC PRO w celu uzyskania ekskluzywnych informacji i analiz oraz programowania dni roboczych na żywo z całego świata.